sobota, 7 stycznia 2012

Nil, świątynie, oazy i pustynie, czyli Egiptu tydzień drugi

Witam!
Ochłonąłem trochę. Nie jest tak źle jak było na początku ;) Można powiedzieć, że się zaaklimatyzowałem ;) Po części nauczyłem się odmawiać i poznałem mniej więcej ceny podstawowych produktów. Jednak bardziej na mój spokój wpływa fakt, że po Luksorze jestem w coraz mniej turystycznych miejscach. Aswan był turystyczny, nie powiem, Abu Simbel też, ale tylko przez 2h kiedy świątynie są pełne turystów przybyłych konwojem. Popołudniu i wcześnie rano panuje spokój. Ale mi było mało i postanowiłem uciec kilkaset KM od doliny Nilu na pustyni (tu jestem). I tu mi się podoba najbardziej! Oazy, palmy, kozy, owce no i oczywiście wyczuwalna i widzialna pustynia! Wydmy sięgają praktycznie miasteczek i wiosek i tworzą białe plamy w zielonym krajobrazie oaz lub szarym krajobrazie pustynnych skał. Generalnie pustynia w większości składa się z kamieni i skał, a wydmy to taki bajer ;) Porobiłem dużo zdjęć, ale zapomniałem znów kabla. W sumie to nie zapomniałem, bo do tej kafejki trafiłem można powiedzieć, że prosto z pustyni. Jutro też tu zostaję przez dzień. Pojeżdżę rowerem i odwiedzę gorące źródło, a wieczorem jadę nocnym autobusem do Kairu. Do ciekawych rzeczy, które się ostatnio wydarzyły można zaliczyć pływanie feluką, czyli tradycyjną żaglówką po Nilu, a także kąpiel w tej wielkiej rzece no i wejście na ogromną wydmę. Więcej napiszę już w Kairze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz