niedziela, 18 marca 2012

Berlin Zachodni, dalsza część historii

Poszukiwania pracy nadal leniwe, choć w tunelu pojawiło się światełko nadziei... Nieznany numer, okazał się numerem Hindusa, który rzeczywiście szukał pracownika. Przyszedłem na próbę i przez 2h przygotowywałem różnego rodzaju napoje - zimne, gorące, alkoholowe i niewyskokowe. Najciekawsza była herbata. Stała na kuchence w dużym czajniku. Przygotowywali ją kucharze w kuchni. Mój kolega -  Paweł Skawiński pisał o niej w swojej książce "Gdy nie nadejdzie jutro". Herbata z mlekiem. W tej restauracji podaje się ją z łyżeczką miodu. Jeszcze nie próbowałem, ale jak mnie przyjmą to z chęcią skosztuję.

Próba jako taka średnio mi wyszła, bo motałem się troszeczkę i do wylania drinka (do zlewu, z powodu złych proporcji) się przyczyniłem. Powiedzieli, że zadzwonią. Poczekamy, zobaczymy. Jak, nie to, to poszukam czegoś innego. Dobrze, jakby się odezwali, bo to dosłownie ulicę od mieszkania, do którego mam się wprowadzić. Do tego jedzenie pachniało całkiem elegancko. Cały czas po niemiecku z nimi rozmawiałem, ale język nie jest taki istotny, bo zamówienia na napoje przychodzą z terminala. Poza tym dogadałem się z moim przyszłym współlokatorem co do przeprowadzki. Zupełnie zapomniałem, że mamy rok przestępny. Pamiętałem, że w środę, ale myślałem, że to 01.03, a nie 29.02. Ale środa to środa, więc jutro się przenoszę. Daleko nie mam. Zarówno mieszkania jak i pracy szukałem pieszo, także w niedużej okolicy dookoła hostelu. W mieście, gdzie komunikacja miejska jest bardzo dobrze rozwinięta, nie będę jej musiał być może używać.

Miął chyba już tydzień a ja ani nie opublikowałem, ani nie powiększyłem tego posta. Czas nadrobić straty.

Pracy nadal nie mam. Hindusi nie zadzwonili... Od tego momentu praktycznie nic nie szukałem. Do dziś... Wcześniej nie było chęci i czasu :) Musiałem się przeprowadzić i po dwóch dniach pomieszkiwania w nowym miejscu przyjechali do mnie znajomi z Bydzi. No to trzeba było zwiedzać Berlin, a nie szukać pracy. Przypisała nam pogoda, więc zobaczyliśmy sobie ZOO, ogród botaniczny i jeszcze ze dwa muzea. ZOO było najciekawsze :D

Jak Kuba z Moniką pojechali to zamieszkał u mnie na dwa dni Luke z hostelu. Ten Anglik z którym na początku razem szukaliśmy pracy. Dziś leciał do Londynu, a nocleg miał zarezerwowany tylko do wczoraj, więc przekimał się u mnie. Pokój mam wielki, więc problemu nie było.

Z innych ciekawostek, to odwiedziłem jedne z największych targów turystycznych na świecie - ITB Berlin. Poszedłem tam z pobudek zawodowych jak i z ciekawości. Niestety nie miałem ze sobą aparatu i nie uwieczniłem ciekawych stoisk praktycznie wszystkich krajów świata. Wystawa była olbrzymia - przez 8 h, podczas których tam byłem nie udało mi się wszystkiego zobaczyć. ITB było też okazją do pogłębienia więzi z Alfa Star i obgadania przedsezonowych spraw z Kasią - specjalistą od kierunku Turcja koordynującą naszą pracę ze swojego centrum dowodzenia w Radomiu :)

Czas najwyższy zakończyć tego posta i zająć się czym innym. Mam kilka pomysłów i postaram się je wkrótce zrealizować. W telegraficznym skrócie: od kilku dni pracy już nie szukam, bo za bardzo nie mam już czasu na pracowanie ;) Nie obejrzałbym się, a już musiałbym wracać do Polski, a stamtąd lecieć do Turcji. Także postanowiłem pomieszkać tu do końca marca (pokój i tak mam wynajęty) , korzystać z coraz lepszej pogody i poznawać miasto. Od przyszłego tygodnia spodziewam się kilku gości, więc praca nieco utrudniałaby wspólne spędzanie czasu :)

Także oficjalnie kończę ten wpis, wrzucę kilka zdjęć a następnie opublikuje kilka postów tematycznych.

 Luke z Londynu w Berlinie
Z Kubą i Moniką w ogrodzie botanicznym :)



 Szczyt Alfa Star w Berlinie ;)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz