poniedziałek, 19 marca 2012

Küçük İstanbul

Küçük İstanbul, czyli po prostu "Mały Stambuł" to nazwa często używana przez Turków do określania dzielnic niemieckich (i nie tylko) miast, w których dominują mieszkańcy kraju nad Bosforem. Równie często taką nazwą określa się całe ośrodki miejskie i bez wątpienia Berlin na takie miano zasługuje... Według niektórych mieszka tu około miliona Turków. Część dzielnic bardziej przypomina Stambuł, czy Ankarę niż Berlin. W "mojej okolicy" robię często zakupy po turecku zaopatrując się w tureckie produkty. Fani tureckiego jedzenia z Polski powinni wiedzieć, że w Berlinie do kupienia jest praktycznie wszystko od mercimek  çorbası (zupa z soczewicy) i wszelkiego rodzaju kebabów poprzez çig köfte  i şalgam, aż po moje ulubione işkembe (tureckie flaki) oraz kelle-paça (zupa z głowy i nóg baranich). A na deser oczywiście baklava, künefe albo sütlaç. A zapomniałem jeszcze o sklepach z "suszonym jedzeniem", czyli "podgryzkami" tureckimi, bardzo charakterystycznych dla tego kraju. Jeden z nich znajduje się dosłownie 100 metrów od mojego mieszkania.  Jednym słowem, jeśli ktoś tęskni za Turcją, a nie ma czasu bądź finansów, aby się tam wybrać, może się wybrać latem do Berlina i poczuć się trochę jak w Stambule...


Skąd wzięli się Turcy w Niemczech?  Zaproszono ich tu. W latach 60-tych XX wieku RFN przeżywała boom gospodarczy i potrzebowała dodatkowych pracowników.  Rząd podpisał umowy o "imporcie" robotników z kilkoma, ówcześnie rozwijającymi się krajami. Między innymi z Turcją. Turcja już w XIX wieku zawiązała dość ścisłe stosunki gospodarcze z Rzeszą Niemiecką. Zaowocowały one m. in. budową kolei, porozumieniem sojuszniczym podczas I WŚ  oraz dużym zaangażowaniem niemieckich archeologów w Turcji, do czego jeszcze nawiążę. Plan rządowy był taki,że gastarbeiterzy zrobią swoje, zbudują i wyremontują co trzeba i majętni wrócą spokojnie do swoich memleket'ów - lokalnych ojczyzn. Plan zawiódł. Nowo przybyli nie chcieli wracać do kraju nękanego zamachami bombowymi i zabójstwami na tle politycznym i zaczęli ściągać do Niemiec swoje rodziny. Dalsza część historii jest taka sama jak w wielu rozwiniętych krajach... Imigranci osiedlili się w olbrzymich liczbach (w Niemczech jest od 3 do 4 milionów Turków), ale pomimo upływu czasu integracja nie następowała. I tak mamy dziś tureckie dzielnice w Berline, które z pewnością nadają miastu kolorytu, jednak czasem potrafią przysporzyć problemów. Turcy razem z tanią siłą roboczą przywieźli do nowej ojczyzny wszystkie swoje lokalne podziały - Kurdowie nienawidzą się z Szarymi Wilkami, kemaliści nie pałają miłością do islamistów, a inteligencja z wielkich miast nie za bardzo się rozumie z konserwatywną ludnością pochodzenia wiejskiego. W Berlinie zdarzają się zabójstwa honorowe, tak samo jak na tureckiej prowincji, czy w wielkich anatolijskich metropoliach. Warto pamiętać, że problem integracji dotyczy miast tureckich w takim samym stopniu jak na zachodzie. Tyle tylko,że w Turcji był on wynikiem wewnętrznej migracji ludności ze wsi do miast w miarę postępującej industrializacji kraju. 

Na koniec o wspomnianym Pergamonie. W Berlinie znajduje się słynny ołtarz Zeusa, przywieziony z Turcji w XIX w. Zrekonstruowano go w specjalnie do tego celu przeznaczonym muzeum. Od lat jest to jedna z największych atrakcji turystycznych Berlnia. Oprócz ołtarza w muzeum obok znajdują się znaleziska z Troi przywiezione przez Heinricha Schliemanna. Co ciekawe Turcja nie rości sobie prawa do zwrotu artefaktów. Jakby nie patrzeć, wywóz dóbr zalegalizowano na przestrzeni lat. To też przykład na trwającą od lat współpracę pomiędzy tymi dwoma krajami. 

Początkowo myślałem, że ten wpis będzie tylko fotorelacją z Małego Stambułu, ale wyszło trochę więcej :) Czas na zdjęcia...

 Kuruyemiş ve baharat, czyli podgryzki i przyprawy


Biuro podróży


Market ogólnospożywczy
 
 Tam zjemy adana kebap


 Mięsny


Moje ulubione  çig köfte

 
Mały Stambuł nocną porą






-


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz