środa, 23 marca 2011

Witamy w cywilizacji

Nigdy nie myślałem, że w Polsce mamy takie dobre drogi. Prawie zawsze narzekałem, a tak na prawdę to nie ma na co ;) Trudno sobie wyobrazić, jakie to wspaniałe uczucie, jak po 8 godzinach jazdy po wertepach zdezelowany czikenbus wjeżdża na asfaltową drogę... Z Włochem, z którym ostatnio podróżowałem żartowaliśmy, że wybrzeże atlantyckie (zarówno Hondurasu, jak i Nikaragui) jest słabo rozwinięte, ponieważ trudno dbać o rozwój z wytrzęsionymi od przejazdów mózgami ;)

Tego, że podróżowanie uczy pokory, dowiedziałem się już dawno. Bo co innego taka przygoda - śmignijmy sobie przez dżunglę, zobaczmy koniec świata, a co innego żyć na codzień w takich warunkach. Nie można powiedzieć, że ludzie mają tu lekko. Nikaragua to drugi najbiedniejszy kraj na zachodniej półkuli (po Haiti), a Wybrzeże Moskitów w Hondurasie wcale nie jest bogatsze. Wiele wiosek nie ma prądu, kanalizacji ani bieżącej wody. Bogatsi mogą pozwolić sobie na generatory (i tu problem bo benzyna w Nikaragui kosztuje na nasze ponad 4zł), inni żyją po prostu od świtu do zmierzchu. Dzieciaki Miskito, które widać na zdjęciach, poznałem w Belen. Jako że nie mają tam za dużo rozrywek (hehe daleko im do pokolenia playstation i xbox), to ja stałem się dla nich atrakcją. Lubię dzieciaki, a one mnie chyba też, bo nie odstępowały ode mnie przez cały dzień. Bardzo żałuję, że nie miałem ze sobą żadnych zabawek (oprócz strzały z Teotichuacan). Jeśli ktoś będzie się kiedyś wybierał na Wybrzeże Moskitów to niech koniecznie zabierze jakieś tanie zabawki!!! Ja miałem tylko długopisy, których pozbyłem się w ciągu godziny. Z drugiej strony chciałbym zauważyć, że brak zabawek pobudza kreatywność. Przy przeprawie przez rzeką w Irioni widziałem chłopczyka, który ciągnął na sznurku samochodzik zrobiony z plastikowej butelki i zakrętek (służących jako koła)...

O warunkach życia na Wybrzeżu jeszcze coś tam kiedyś napiszę, bo jest o czym, tymczasem przejdźmy do sytuacji obecnej. Po raz pierwszy od długiego czasu jestem w mieście (Matagalpa), do którego dojechać można asfaltową drogą. Wydaje się przyjemne, choć dużo jeszcze nie widziałem. Przyjechałem tu jakieś 3h temu, jak już ciemno było. Pierw musiałem przejechać 8h po wertepach do Rio Blanco, a stamtąd już tylko 4h po asfalcie. Także kolejny dzień minął na przemieszczaniu się. Teraz będzie przerwa i posiedzę tu ze 2-3 dni. Jest dużo rzeczy do zobaczenia w okolicy. Matagalpa to stolica kawy nikaraguańskiej-jutro wybieram się do muzeum.

Z ciekawostek ostatnich... Wczoraj nie załapalem się na autobus do Rio Blanco (nie było miejsc) i pojechałem do Rosity (2h od Bonanzy), żeby tam przenocować i rano ruszyć w dlaszą drogę. Na ulicy w Rosicie dostałem kolejną już po grzybach, marihuanie, kokaine i dziewczynkach, propozycję nie do odrzucenia - facet na ulicy spytał się, czy nie chcę kupić broni. Sprawnej, ale bez licencji :)



1 komentarz:

  1. "Można zawsze kogoś opluć,
    A kiedy on ci odda można zadzwonić po chłopców
    Jak statysta można grać drugie skrzypce
    Nie patrzeć z bliska na ulicę bo to brzydkie"

    Pozdro ziom!

    OdpowiedzUsuń